"Moja córka dostała chomika na 5 urodziny. Po 2,5 roku chomik zagrzebał się w ściółkę i zdechł. Gdy Hania znalazła truchełko, przyniosła na rączkach, rozpaczając. Przytuliłam ją mocno. Gdy pierwsza rozpacz minęła, znalazłam najlepsze pudełeczko, najpiękniejsze jakie znalazłam w domu. Ułożyłyśmy w nim Pusię, po drodze wstąpiłyśmy do sklepu, kupiłyśmy dwa lizaki - jeden włożyłyśmy do pudełka. Pojechaliśmy na naszą działeczkę, zakopaliśmy pudełeczko, na górze posadziliśmy bratki. Uczę córkę, że jak nam jest smutno, to płaczemy i to jest OK. Nie oszukuję, że pobieranie krwi nie boli, bo przecież wkłucie igłą boli. Tak samo boli, gdy nadchodzi śmierć. Jednak jest ona naturalną koleją życia i nic tego nie zmieni. Moim zdaniem łatwiej nauczyć tego dziecko, gdy jest "elastyczne", mam nadzieję, że w przyszłości moje, czy każdej bliskiej osoby, odejście nie będzie dla córki wielką traumą." - pisze Pani Monika.
O śmierci ukochanego psa, kota, chomika, żółwia i sposobach oswajania jej rozmawiają Wioletta Gawlik i Katarzyna Wnęk - Joniec.
Fot. Pixabay